W bardzo kameralnym gronie wybraliśmy się na kolejną wycieczkę w Bory Tucholskie. Podczas jazdy pociągiem czuliśmy się jak na safari: już w Skowarczu za oknem dostrzegliśmy dziwne trio – dwa bociany stojące na łące ze stoickim spokojem tolerujące kicającego wokół nich zająca, potem były sarny, żurawie i zrywające się do lotu boćki. W Czersku mamy przerwę w podróży. Wykorzystujemy ją na spacer i zwiedzenie neogotyckiego kościoła p.w. św. Marii Magdaleny. W kościele zwraca naszą uwagę piękny sufit. Wracamy na stację. Konsumujemy śniadanie. Jedziemy pociągiem do miejscowości Osie, znajdującej się na linii z Czerska do Laskowic Pomorskich. Mijamy stacje o oryginalnych nazwach: Szlachta, Laski Tucholskie. W miejscowości Osie zwiedzamy kościół p.w. Świętego Krzyża. Zwracamy uwagę na kolumny. Tu również podziwiamy sufit. Na skwerku znajdują się osie, będące symbolem miejscowości. Osie opuszczamy asfaltową drogą, wzdłuż której znajduje się szpaler pomnikowych dębów, tworzących w niektórych miejscach zielony baldachim nad szosą. Idziemy żwawym krokiem. Robi się co raz cieplej. Skręcamy w boczną drogę prowadzącą do elektrowni wodnej w Żurze (kolejna piękna polska nazwa). Uprzejmy pracownik elektrowni umożliwia nam jej zwiedzenie. Elektrownia wodna została wybudowana w latach 1928-30. Uroczystego uruchomienia dokonał Prezydent Rzeczpospolitej Ignacy Mościcki. Elektrownia miała dostarczać prąd do budującego się portu w Gdyni. Elektrownia ma moc 9 MW, pracują tu dwie turbiny systemu Kaplana firmy Voith oraz szwedzkie generatory ASEA. Wędrujemy teraz żółtym szlakiem. Idziemy jeszcze zobaczyć figurę Matki Bożej przy tamie. Maszerujemy wzdłuż Wdy. Rzeka jest szeroka. Z reguły brzeg jest wysoki i stromy. Szlak odchodzi od koryta i obchodzi jakiś dopływ. Zanosi się na konieczność forsowania wodnej przeszkody. Wygląda to kiepsko: przeszkoda jest szeroko, szlam i jakaś rzęsa. Okazuje się jednak, że nie jest tak źle – zwalone gałęzie umożliwiają przejście suchą stopą na drugi brzeg. Gdzie niegdzie widać są ślady działalności bobrów. Szlak odbija w głąb lasu, choć według mapy powinien prowadzić dalej brzegiem Wdy. Waldek zarządza przerwę w celu porównania stanu faktycznego z mapę. Decyzja zapadła w dobrym momencie, wokół nas dojrzewają smakowite poziomki i jagody. Żółty szlak przecina szosę i powraca na brzeg Wdy. Towarzyszą nam wielkoformatowe znaki szlaku Nordic Walking. Przed nami piękna plaża. My jednak nie mamy dzisiaj czasu na sjestę. Stale pędzimy. Szlak prowadzi w głąb lasu. Wchodzimy na górkę. Szlak skręca w prawo, jest to jednak przeciwny kierunek w stosunku do zaplanowanej marszruty. Porzucamy więc szlak, idziemy zarośniętą ścieżką, a następnie schodzimy ze skarpy. Wchodzimy na wygodną dróżkę. Po chwili, nie wiadomo skąd, znów pojawiają się żółte znaki. Jesteśmy nad malowniczym rozlewiskiem. Po oryginalnym mostku, mającym daszek przechodzimy na drugą stronę rzeki. Szlak prowadzi nas leśnymi drogami. Po rzece pływają kajaki i rowery wodne. Dochodzimy do linii kolejowej. Po drugiej stronie torów znajduje się pomnikowy głaz. Przez Wdę przechodzimy mostem kolejowym. To już końcowe metry. Udaną wycieczkę kończymy na stacji Tleń. Udało się dostrzec z pewnym zapasem czasu. Jedziemy pociągiem do Laskowic Pomorskich (przez stację Kwiatki), tam przesiadamy się na pociąg do Trójmiasta.
Adam Bastian
Na trasie
Autorzy zdjęć: Danka Kobylarz
Zaskakujące logo szwedzkiej firmy ASEA
używane od póżnych lat XIX wieku do 1933 roku (Waldek)
Aby powiększyć panorame kliknij na niej
Zdjęcia z wycieczki na serwerze FTP (więcej niż w relacji) - kliknij tutaj
Jak to na wycieczce było
tutaj możesz wpisać swoje wrażenia, opinie, uwagi z wycieczki
wpisz swoje imię, tekst, sprawdź czy nie ma błędów, naciśnij WPISZ