W Bąbelkowym gronie modne są ostatnio jubileusze (można o nich poczytać w relacji z Wyprawy z Gnadalfem do Grudziądza). Również wycieczka na Ziemię Kościerską związana była z okrągłą rocznicą 700-lecia przejęcia okolic Kościerzyny przez Krzyżaków (1312 r.) oraz 130 rocznicą urodzin Franciszka Sędzickiego (wiadomości o historii miasta oraz o tym kim był Sędzicki przedstawiam w informatorze znajdującym się na serwerze FTP). Poranek w Trójmieście był chłodny i pochmurny. Jednak kiedy wyjechaliśmy za miasto niebo przejaśniło się, a temperatura szybko poszybowała w górę. Również stopniowo wzrastała liczba uczestników wycieczki. Szczególnie licznie reprezentowane były Danuty! Pociągiem dojeżdżamy do Olpucha. Po dopełnieniu regulaminowych formalności, opowiedziałem trochę o Olpuchu i Wdzydzkim Parku Krajobrazowym. Teren Parku, to przede wszystkim lasy i jeziora. I taka też była nasza trasa. Wędrowaliśmy głównie leśnymi drogami, a na naszej, nie długiej przecież trasie, było aż 7 jezior (Kotel, Stryjek, Gołuń, Strupino, Mieliste, Płocice, Książe). Trzeba powiedzieć, że były one bardzo urokliwe. Toń wody błyszczała w promieniach słońca. Przy niektórych z nich (np. Kotel) znajdują się dogodne miejsca do plażowania. My jednak pomalutku rozkręcamy się. Dochodzimy do niebieskiego szlaku. Wychodzimy na drogę i nabieramy rozpędu. Prowadzę stawkę. Idziemy dobrym, równym tempem. Grupa, mimo że liczy 16 osób, nie rozciąga się zbytnio. Jest bardzo ciepło. Porównujemy naukową i ludową wersję genezy niezwykłego kształtu tzw. krzyża Jezior Wdzydzkich (czy to tylko przecięcie dwóch rynien polodowcowych, czy historia stolemów zauroczonych wdziękami Wdzydzany). Teraz wchodzimy na zielony szlak. Towarzyszy on nam do grobu partyzanta z „Gryfa Pomorskiego”. Dalej wędrujemy bez znaków. Pierwszą przerwę urządzamy sobie nad Jeziorem Strupino. Maszerujemy dalej. Dochodzimy do mającej bardzo długą historię wsi Juszki. Podziwiamy drewniane chaty z XIX i pocz. XX w. Przed jedną z nich znajduje się kapliczka św. Nepomucena. Odcinek asfaltowy. Potem odbijamy leśną drogą do Rotembarku. Przed nami kolejne malownicze jezioro – Płocice. Potem kawałek przez las. Jesteśmy w rezerwacie przyrody „Czapliniec w Wywierzysku”. Niestety czapli nie widzimy. Krótki odcinek specjalny, schodzimy ze skarpy, kierując się nad Jezioro Książę. Na ukwieconej łące robimy drugi odpoczynek. Do Kościerzyny dochodzimy ciągnącą się wzdłuż szosy lipową aleją. Dzięki sprawności grupy mamy sporo czasu na zwiedzanie miasta. W Kościerzynie najpierw udajemy się do kaplicy p.w. Matki Bożej Królowej Aniołów – Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej. Dzięki uprzejmości S.S. Niepokalanek mogliśmy wejść do kaplicy i podziwiać jej bogate wyposażenie, a w szczególności piękną XV-wieczną Pietę, a także barwne witraże z 1907 r., ołtarz i urokliwe detale (np. kropielnice). Czas na Muzeum Akordeonu. Jest ono niewielkie – to tylko jedna sala, ale ma niespotykany profil (nie ma takiego drugiego Polsce, a w Europie są tylko trzy). Wcześniej zamówiłem zwiedzanie z przewodnikiem. Podejmuje nas z uśmiechem nieco stremowana pracownica Muzeum – dwa tygodnie temu rozpoczynała swoją pracę w tym miejscu, a pracuje tu tylko weekendy. Z niewątpliwym wdziękiem odczytała nam informacje o kolekcji akordeonów, bandoneonów, bajanów i harmonijek. Eksponowane instrumenty zostały wykonane w Niemczech, Francji, Włoszech, ZSRR i Polsce. Często były one bogato zdobione. Mi zabrakło pokazu dźwięków tych instrumentów. Następnie udaliśmy się do kościoła p.w. św. Świętej Trójcy – Sanktuarium Matki Bożej Królowej Rodzin. Jeden z księży w interesujący sposób przybliża nam historię kultu Maryjnego w Kościerzynie. Przy rynku, w budynku ratusza mieści się Muzeum Ziemi Kościerskiej im dr. Jerzego Knyby. Zwiedzamy je pod opieką snującej ciekawe opowieści pani przewodnik. Muzeum posiada dość typowe zbiory: trochę archeologii (skorupy, rekonstrukcja grobu skrzynkowego), trochę etnografii (wyposażenie chaty kaszubskiej, mnie najbardziej zainteresowała maszynka do palenia do kawy), trochę pocztówek (dokumentują one przemiany miasta) i dokumentów (np. świadectwa szkolne, a wśród ocenianych przedmiotów kaligrafia), sztandary cechowe (przewodniczka przedstawia ciekawostki związane z ich konserwacją). Muzeum nosi imię swojego twórcy od nieco ponad miesiąca. Zaglądamy jeszcze do kościoła p.w. Zmartwychwstania Pańskiego. Chwila odpoczynku przy rynku. Najwytrwalsi uczestnicy wyprawy udają się na stację, mijając po drodze zameczek. Opisywana wycieczka była moim debiutem w roli prowadzącego wycieczkę pieszą (coś się nie zgadza? że byliście już na moich wycieczkach? to się nie liczy, na razie oprowadzałem Was po swoim podwórku: moja dzielnica, mój zakład pracy... a teraz po raz pierwszy prowadziłem /prawie/ typową wycieczkę pieszą). Przed wycieczką sprawdziłem komunikację kolejową i PKS (od jednego z PKS na e-maila w sprawie połączeń otrzymałem dwie odpowiedzi: wg jednej miały kursować dwa autobusy, a wg drugiej jedno połączenie zostało zlikwidowane!), umówiłem się na zwiedzenie muzeów i obiektów sakralnych, przetestowałem z Waldkiem trasę. Nie wiedziałem jednak, że prowadząc wycieczkę w sezonie wiosennym należy posiadać także wiedzę na temat lodziarni (mam nadzieję, że debiutantowi nie zostanie to poczytane za wielką winę)! Niepokojącą prawidłowością moich wycieczek jest, że niewielka ilość uczestników jest w stanie dotrwać do końca (w Chyloni mogłem zwalić, to na mróz i dobrą komunikację). Tym większe podziękowania dla tych, co wytrwali! Dlatego uczestników proszę o konstruktywną krytykę oraz inne uwagi, aby ewentualne następne moje wycieczki były po prostu lepsze (chylonides@o2.pl).
Adam Bastian
Na trasie
...
Autorzy zdjęć: Danka Kobylarz
Matka Boska Patronka Rodzin
w kościerskiej farze (Waldek)
Aby powiększyć panorame kliknij na niej
Zdjęcia z wycieczki na serwerze FTP (więcej niż w relacji) - kliknij tutaj
Jak to na wycieczce było
tutaj możesz wpisać swoje wrażenia, opinie, uwagi z wycieczki
wpisz swoje imię, tekst, sprawdź czy nie ma błędów, naciśnij WPISZ