Województwo Kujawsko-Pomorskie jest pełne krajoznawczych atrakcji. Piąta Wyprawa z Gandalfem prowadziła szlakiem zakonów rycerskich: Zakonu Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie, zwanego Zakonem Krzyżackim i … Zakonu Templariuszy. Naszą bazą podczas dwudniowego wyjazdu był Grudziądz, natomiast kluczową miejscowością na naszych trasach było Mełno: w sobotę wędrowaliśmy po obwodzie trójkąta wyznaczonego przez miejscowości Mełno (start i meta) – Okonin – Radzyń Chełmiński, w niedzielę maszerowaliśmy z Mełna przez Grutę, Rogoźno Zamek do Rogoźna Pomorskiego. Impreza miała charakter jubileuszowy – została zorganizowana w związku ze zbliżającą się okrągłą 590 rocznicą pokoju w Melnie (27.09.1422 r. Polsk i Litwa zawarły z Krzyżakami pokój kończący zwycięskie walki w latach 1409-22). Dlatego nasze szlaki koncentrowały się wokół Mełna. Sobota 31 marca. Ze stacji Mełno udajemy się szosą do Okonina. Wokół pole uprawne. Teren jest zupełnie płaski. W Okoninie zwiedzamy kościół gotycki p.w. śś. Kosmy i Damiana (możemy wejść do środka i obejrzeć ciekawe polichromie). Świątynia została zbudowana przez Krzyżaków. Może się ona jednak kojarzyć z Templariuszami, gdyż tutaj kręcono film „Pan Samochodzik i Templariusze”. Ponownie maszerujemy wzdłuż ruchliwej drogi. Aż wreszcie pojawia się przed nami wzgórze z dobrze zachowany ruinami zamku krzyżackiego w Radzyniu Chełmińskim. My jednak najpierw udajemy się do centrum. Oglądamy z zewnątrz kościół św. Anny, a następnie udajemy się na rynek. W Radzyniu Chełmińskim zachował zabytkowy układ urbanistyczny. Na przystanku urządzamy sobie przerwę śniadaniową. Nagle zaczyna mocno padać. Zanim ubraliśmy peleryny aura zdążyła się zmienić. Wracamy na zamek. Okazuje się, że można go zwiedzać. Nie mamy jednak za wiele czasu. Osoba opiekująca się ruinami, proponuje obniżenie ceny biletów, a ostatecznie stwierdza, że i tak nie ma co robić, więc zaprasza nas, abyśmy za darmo obejrzeli kaplicę oraz piwnicę, w której eksponowane są modele zamków krzyżackich na Ziemi Chełmińskiej. Korzystamy z propozycji. Deklarujemy, że jeszcze kiedyś tu wrócimy na dłuższe zwiedzanie. Okazuje się, że jest możliwość przenocowania, a także zorganizowania imprezy z ogniskiem. Ruszamy w powrotną drogę do Mełna. Sprawdzają się prognozy pogody (miał być śnieg z deszczem) oraz ludowe przysłowie (w marcu, jak w garncu). I jak to powiadają prezenterzy pogody – pogoda była bardzo dynamiczna: moment słońce, za chwilę ciemne chmury, grad, znów słońce, zaraz potem chmury i olbrzymie płaty śniegu, no i wiatr do tego. Z resztą co tu dużo mówić – popatrzcie na zdjęcia Danki. Z Mełna jedziemy pociągiem do Grudziądza. Szybkie zakwaterowania i ruszamy pod wodzą przewodniczki Pani Jolanty Szulc na zwiedzanie Grudziądza (a pogoda nadal taka, jak opisałem wyżej). Miasto położone jest nad Wisłą, ale ze względu na warunki terenowe, rozciąga się ono tylko na jednym brzegu. Stąd też jego wydłużony kształt. Zwiedzanie rozpoczynamy od terenów poprzemysłowych, dziś zagospodarowanych w nowy sposób – wieża ciśnień stała się domem mieszkalnym, a stara kuźnia – centrum handlowym. Mijamy także wytwórnię octu, czyli charakterystycznego elementu półek sklepowych z okresu PRL. Z browaru Kuntersztyn pozostało już nie wiele: komin, resztki budynków. Tuż obok znajduje się monument upamiętniający egzekucję 10 zakładników w 1939 r. Zaglądamy na chwilę do niewielkiego, ale urokliwego Ogrodu Botanicznego im. Jana III Sobieskiego. Wzrok przyciągają barwne, kwiatowe kompozycje oraz pomnikowa lipa drobnolistna. Przewodniczka zwraca naszą uwagę na zegar słoneczny, a Gandalf na dąb błotny. Przed nami wojskowe obiekty, wszak Grudziądz w okresie międzywojennym, to ważne miasto garnizonowe. Podobają nam się wojskowe budynki, zwłaszcza ozdobne elementy. Nasza przewodniczka prowadzi nas pod gmach, który został wybudowany specjalnie dla potrzeb archiwum i muzeum. W budynku tym piętro wynajmował Wacław Szczeblewski. Założył on Pomorską Szkołą Sztuk Pięknych, która najpierw funkcjonowała w Grudziądzu, a następnie w Gdyni. A skoro wątki trójmiejskie – po chwili miniemy ul. Gdyńskich Kosynierów i zobaczymy zamontowaną w tym dniu tablicę poświęconą Annie Walentynowicz, która przebywała w grudziądzkim więzieniu. W międzyczasie podziwiamy urokliwe kamienice. Obiekty sakralne w Grudziądzu zmieniały swe przeznaczenie: klasztor reformatów stał się więzieniem, klasztor jezuitów – przemianowany został na ratusz, a w klasztorze benedyktynek obecnie znajduje się muzeum. Przed nami pomnik Mikołaja Kopernika – słynny astronom wygłosił w Grudziądzu traktat na temat obiegu pieniądza. Kopernik jednak nie patrzy na bank (ten znajduje się za nim, czyli ma on pieniądze w …), a spogląda w stronę delikatesów. No cóż, czasy się zmieniają… A przed nami to, co najważniejsze w Grudziądzu: kościół jezuitów, fara – kościół św. Mikołaja, ratusz, pomnik ułanów i spichrze. Dzięki Pani Jolancie Szulc możemy wejść do ratusza i podziwiać dawny klasztorny refektarz. A potem idziemy nad Wisłę. Widok spichrzy wywiera na nas ogromne wrażenie – niepozorne od strony miasta budowle, z perspektywy brzegu rzeki stają się imponującymi obiektami wysokościowymi. Mijamy Bramę Wodną oraz gotycki most na Trynce. Potem oglądamy kościół św. Ducha. Zwiedzanie kończymy na rynku. Niedziela 1 kwietnia. Kwiecień plecień, bo przeplata trochę zimy, trochę lata. Porzekadło się sprawdziło. W Mełnie na stacji Danka i Basia ulepiły, zatem ze śniegu tradycyjne wielkanocne bałwanki. Ruszyliśmy w drogę. Pola były białe. Przedpołudnie było pogodne, lecz zimne. Później jednak się ociepliło. W Mełnie obejrzeliśmy pałac z ciekawą wieżyczką. Wokół pałac znajduje się olbrzymi park. Zajrzeliśmy także na cmentarz upamiętniający ofiary II wojny światowej (żołnierzy polskich z 1939 r., Francuzów, Jugosłowianina orz żołnierzy radzieckich z 1945 r.). Potem czekało nas zmaganie z błotem. Dotarliśmy do Gruty. Tutaj akurat skończyła się Msza Święta. Tak więc mogliśmy zwiedzić kościół Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny. Świątynia znajduje się na wzgórzu, tak więc wygląda urokliwie, zwłaszcza od strony jeziora. Krajobraz inny niż poprzedniego dnia – są wzniesienia, jeziora. W przesmyku między jeziorami znajdowało się w Grucie rzadko spotykane grodzisko stożkowe. Z miejsca, w którym znajdowało grodzisko roztacza się interesujący widok na kolejne jezioro. Tutaj urządzamy krótki popas. Następnie kierujemy się na Orle, a potem na Rogóźno Zamek. Wędrujemy drogą otoczoną rosochatymi wierzbami. Zamkową wieżę widać z daleka. Przekraczamy rzekę Osę przechodząc z Pojezierza Chełmińskiego na Pojezierze Iławskie oraz jej dopływ Gardęgę. Ruiny zamku w Rogoźnie zdobywamy od strony ruchliwej szosy. Strome podejście i jesteśmy u wieży bramnej. Oprócz wieży zachowała się baszta i fragmenty murów. Korzystamy z promieni słonecznych. Odpoczywamy. Schodzimy dawno nie odnawianym żółtym szlakiem. Miało być lekko i przyjemnie, ale okazało się, że musieliśmy się, jednak wspiąć jeszcze trochę na zbocze wzgórza. Ponownie przekraczany Gardęgę i udajemy się przez miejscowość Rogóźno do stacji Rogóźno Pomorskie, pokonując po drodze wzniesienia – najpierw w górę (nachylenie 9 %), a potem w dół (7 %). Jeszcze krótki odcinek polną drogą i docieramy na stację. Wyprawę z Gandalfem kończymy w uroczysty sposób, gdyż w tym dniu nastąpiła niesamowita kumulacja jubileuszy u Gandalfa: 5 – Wyprawa z Gandalfem, 30 – zorganizowana impreza, 50 – dzień prowadzenia grupy, 250 – wycieczka na OTP, 275 – wycieczka piesza. Okoliczności te zostały uczczone firmowymi bąbelkami.
Adam Bastian
Na trasie
Autorzy zdjęć: Danka Kobylarz
Końcowy odpoczynek
na stacji Rogóźnie Pomorskim
Aby powiększyć panorame kliknij na niej
Zdjęcia z wycieczki na serwerze FTP (więcej niż w relacji) - kliknij tutaj
Jak to na wycieczce było
tutaj możesz wpisać swoje wrażenia, opinie, uwagi z wycieczki
wpisz swoje imię, tekst, sprawdź czy nie ma błędów, naciśnij WPISZ