Żuławy...Żuławy...Żuławy!
Można by tak pisać i pisać i nigdy nie byłoby dość.
Nasz rajd mógłby się nazywać „wycieczka zamkniętych drzwi”. Wszystkie atrakcje, które mieliśmy oglądać od środka były dziś niedostępne z powodu różnych, jakże nietypowych zbiegów okoliczności.
Mimo to dziarsko i z uśmiechem na twarzach maszerowaliśmy poprzez trawy (kleszcze) w towarzystwie motyli, jętków i drapieżnych ptaków. Widzieliśmy (niektórzy)ł o s i a!, żurawie, czaple siwe i przepiękne czerwone maki dodające kolorytu wyprawie.
Wody Motławy i Kłodawy leniwie płynęły przy naszej trasie.
Dzięki uprzejmości gospodarzy, przeszliśmy prywatną kładką przez Motławę w Grabinach Zameczku. Obejrzeliśmy (nie planując wcześniej) pozostałości po zamku krzyżackim oraz dawniej piękny, a dziś zaniedbany park zamkowy.
Odważni uczestnicy, przechodząc po żelaznym mosteczku, pokonali suchą fosę - niegdyś zasilaną wodami Kłodawy. Było to nie lada wyzwanie ponieważ na mostku nie było ani jednej deseczki.
Pogoda nam dopisywała. Słońce i lekki wietrzyk zachęcały do leniuchowania na żuławskich ścieżkach. W oddali widać było zachodnią granicę Żuław Wiślanych.
Ostatnia prosta (6km) wydawała się nie mieć końca. Zmęczeni, ale szczęśliwi zakończyliśmy wycieczkę w Łęgowie.
Wszystkim uczestnikom bardzo dziękuję za obecność i zapraszam na kolejne wyprawy.
Teresa G.
Zdjęcia udostępnili: Ania, Rita, Tomasz, Teresa