Po raz pierwszy wybrałem się na wiosenny wschód słońca i wiem już, że będę tu przychodził co roku. Na redłowski klif podchodziliśmy w ciemności. Na jego wschodni cypel dotarliśmy o 5:10. Jest to świetne miejsce do obserwacji, wysoko i nie zasłonięte drzewami w kierunku wschodnim. Wkrótce pojawili się kolejni obserwatorzy. A tuż przed świtem, gdy było już jasno, wokół nas było kilkadziesiąt osób. W tym roku dopisało nam szczęście. Było ciepło, bezwietrznie, a chmur na horyzoncie prawie nie było. Tak, że nic nie przysłoniło nam wzejścia słońca. Mogliśmy obserwować je od samego początku. Po skończonej obserwacji udaliśmy się, drogą wzdłuż plaży, do Sopotu.
Waldemar Jankowski