Hanušowická vrchovina (Jeřáb – 1.003 m), Hrubý Jeseník (Praděd – 1.492 m), Nízký Jeseník (Slunečná – 800 m), Zábřežská vrchovina (Lázek – 714 m), Olomouc
długość:135 km uczestników:5
Była to moja pierwsza Wyprawa w całości w Czechach. W 2013 byłem w nich niecałe dwa dni, z jednym noclegiem w Jeseniku, do którego zawitaliśmy też na tej wędrówce. Bazę mieliśmy w Šumperku, piętnaście minut od dworca kolejowego i autobusowego. Komunikacja w Czechach jest bardzo dobra – częsta, punktualna i tania. Przez sześć dni wędrowaliśmy po górach, a siódmego zwiedziliśmy Olomouc, po którym oprowadzała nas Pani Martina Binková. Myślę, że jeszcze nie raz skorzystamy z jej usług – świetnie mówi po polsku, a jeszcze lepiej oprowadza. Mieliśmy trochę niespodzianek. W niedzielę okazało się, że Dom Pielgrzyma jest nieczynny. Naprawdę trudno spodziewać się w tym dniu ludzi chcących zwiedzać klasztor i zjeść w pielgrzymiej restauracji. W poniedziałek na mecie były zamknięte knajpy, na szczęście sklepy były czynne. A na Lazku, w połowie drogi, był czynny bar w schronisku. We wtorek zrobiliśmy dodatkowo 5 km, bo od poniedziałku rozpoczęto remont drogi do Vernířovic. Następnego dnia wędrowaliśmy po Niskim Jesioniku. Było to bardzo przygnębiające. Twarde, ubite i wyschnięte na słońcu drogi. Krajobraz post apokaliptyczny. Prawie na całej trasie las był powalony, a połamane drzewa nie do końca uprzątnięte. Podobnie jak u nas w okolicy Rytla. Udało nam się wsiąść do autobusu 2 km przed stacją, skąd mieliśmy jechać pociągiem. W czwartek wróciliśmy do Wysokiego Jesionika. Pod szczyt podchodziliśmy nie kończącymi się serpentynami. Na samej górze przywitała nas mgła i maleńka mżawka. Był to jedyny pochmurny moment naszej wyprawy. Ostatni górski dzień to wycieczka w najbliższą okolicę naszej bazy. Na zakończenie zwiedziliśmy stolicę regionu, po którym wędrowaliśmy, czyli Olomouc (po polsku Ołomuniec). Pod względem ilości zabytków i piękna jest zaraz za Pragą. Spacer trochę popsuło nam zimno. Pobyt zakończyliśmy prawdziwym czeskim obiadem. Spróbowaliśmy burčáka – jest to dopiero fermentujące wino, mało procent, a bąbelków kilka razy więcej niż w szampanie.