
Wraz ze słoneczną wiosną powędrowaliśmy do malowniczych Dolin Elfowych. W pierwszej dolince położonej bliżej Dworu I zobaczyliśmy pozostałości dwóch torów strzeleckich i troszkę zdziczałą aleję lipową prowadząca wzdłuż stawu. Dawniej staw był zarybiony, panie pływały gondolą, a panowie pili piwo. Na zboczu stała muszla koncertowa w której odbywały się koncerty. Dzisiaj gondoli już nie ma więc podpierając się kijem przeprawialiśmy się przez ciek wodny doprowadzający wodę do stawu. Małe podejście i druga Dolina Elfów. Ta ciemniejsza od pierwszej, bardziej ponura ze stromymi zboczami. Mała wspinaczka i zdobywamy Górę Głowicę - 122 m. Teraz ścieżką do Szwedzkiej Grobli. Po drodze ciekawostka -"maczuga Herkulesa". Wchodząc na ścieżkę biegnącą grzbietem wzniesienia czujemy się jak w górach. Piękna rozległa panorama przed oczami, a w dole Dolina Wężowa malowniczo wijąca się do czarnego szlaku. Tam odwiedzamy samotną "Kochankę Dominika" o której losie opowiada romantyczna legenda. Teren faluje więc albo schodzimy w dół albo wspinamy się pod górę. Na trasie dziwnie ukształtowane drzewa i te które zasłużyły na miano pomnika przyrody. Na koniec z kolejnego grzbietu dostrzegamy w oddali błękitne wody naszej Zatoki Gdańskiej. Czas szybko nam minął na parokilometrowej wędrówce, która pozwoliła spalić trochę kalorii po świątecznych przysmakach, a jednocześnie odkryła trochę tajemnic, które kryją nasze Trójmiejskie Lasy.
Danka Kobylarz