
Lasy Oliwskie zwane także Wysoczyzną Gdańską wznoszą się od 40 do około 160 m n.p.m. Na wycieczce pod żartobliwym tytułem "Trójmiejskie Bieszczady" mogliśmy sami się przekonać, że to prawda. Jak było podejście na górę czy wzniesienie wiadomo było, że zaraz będziemy spadać stromo w dół w dolinkę. Początek wędrówki to wspinaczka na "Wzgórze Koniczyna" z rozległym choć nieco zamglonym widokiem na Oliwę. Nazwę tego Wzgórza zapoczątkowała historia z XIX wieku, którą opisał Johannes Trojan pisarz z Gdańska. Otóż czterech przyjaciół założyło 195 lat temu tzw. "Związek czterolistnej koniczyny". Członkowie ustalili, że w rocznicę powstania związku, co roku 30 września będą się spotykać na tym wzgórzu. Przyjaciele obchodzili swoje święto ponad 50 razy do śmierci ostatniego z nich. Następne wzniesienie również z "Bieszczadzkim widokiem" nie ma niestety nazwy. Jest za to pocięte rozległymi okopami z czasów II wojny światowej. Wąska ścieżka wijąc się wśród drzew doprowadziła nas do Wzniesienia Marii. Tu wywiązała się mała dyskusja, gdzie właściwie znajduje się ten najwyższy punkt - przy tablicy czy przy słupku około 600 metrów dalej, który ma wysokość 146,8 m n.p.m.. Każdy miał swoje racje. Po zaliczeniu stromego zejścia, jeden uczestnik zaliczył glebę, rozpoczęliśmy dłuższą wędrówkę do kolejnej góry o ciekawej nazwie Wilk. Skąd nazwa nie wiadomo, ale widnieje już na przedwojennych mapach. Na trasie ciekawe korzenie tzw. Entowie Trójmiejskich Lasów. Ostatnie zdjęcie robimy przy ciekawym bliźniaczym drzewie i zaliczamy strome zejście do Doliny Ewy, które zakończyło tą "bieszczadzką"wyprawę.
Danka Kobylarz