Pierwsze Powitanie Lata po latach już za nami.
Pogoda była cudna, bez deszczu, bez wiatru. Ognisko płonęło spokojnie. Nad ranem 2 dziewczyny weszły do wody,
a rano słońce powitało nas swoim cudownym urokiem :)
Dziękuję za pomoc Pawłowi jednemu i drugiemu za rozpalenie ogniska oraz za pilnowanie, dziękuje również Misi za ciekawą opowieść,
dziękuję również Alicji za piękną muzykę na gitarze oraz śpiew.
Dziękuję WSZYSTKIM za uczestnictwo i czas spędzony razem w Powitaniu Lata. :)
Izabela Sobieraj
Poniżej fotki autorstwa Tereski, oraz streszczenie opowiadania Misii o dawnych zwyczajach Słowian.
Obchodziliśmy dwa święta : Noc Kupały (20/21.06) i Noc Świętojańską (23/24. 06)
Noc Kupały, Kupalna, Kupalnik lub Sobótka to święto wywodzące się z pogańskich
czasów, Noc Świętojańska to próba chrześcijańskiego oswojenia święta, którego nie dało
się wykorzenić. Niezależnie od konkretnych dat oba święta kończą czas obrzędów wiosennych i
rozpoczynają okres oczekiwania na lato i jesienne plony.
Ważnym elementem są ogień i woda – dwa przeciwstawne żywioły, które oczyszczają
duszę i ciało oraz zioła, które zbierane w najkrótsza noc w roku zwielokrotniają swoje właściwości
lecznicze. Ognie palono w zależności od miejsca – albo w pobliżu wody; nad jeziorem, rzeką,
stawem, morzem, lub na wzgórzach, na polanach tak by był widoczny z daleka (stąd
późniejsze plotki o sabatach czarownic na Łysych Górach itp.), przy ogniu składano ofiarę
z miodu, kasz, palono wonne zioła np. szałwię, bylicę, starano się by ogień podsycać
brzozowymi polanami – taki dym oczyszczał duszę. Przy ogniu sobótkowym zawierano
nowe znajomości, lub pary mogły sobie wróżyć – przeskakiwano przez ogień trzymając się
za ręce – jeśli młodzi przeskoczyli razem i nie przerwali uścisku to znaczyło, że ich
związek przetrwa. Ogień był też wskazówką dla duchów przodków, gdzie żyją ci, którzy o nich pamiętają i których trzeba otaczać opieką.
Obecność wody pozwalała na na wróżbę z wianków. Dziewczyny plotły wianki z: bylicy,
piołunu, dziurawca, miety, ruty, biedrzeńca, bzu czarnego, leszczyny i puszczały je na
wodę, każdy powinien mieć element ognia – łuczywko, szczapkę, kawałek kory. Jeśli
chłopiec wyłowił wianek, miał otwartą drogę do pogłębiania znajomości z właścicielką, jeśli
wianek się rozpadł, zaplątał w sitowie – to nie była dobra wróżba na czas do następnego
przesilenia.
Po nocy przesilenia można się było bezpiecznie kąpać w morzu, rzekach, jeziorach bez
obawy o porwanie przez utopce ( co nie znaczy, że nikt nie tonął, porwanie przez utopce
mogło spowodować powrót w postaci upiora). Jeżeli nie było zbiornika wodnego w okolicy
wystarczyło przejść si e boso po rannej rosie – to wystarczyło do oczyszczenia, zamiast
kąpieli.
Ważnym elementem było poszukiwanie kwiatu paproci, perunowego ziela, piorunowego
kwiatu.
W micie pogańskim miał on przynosić szczęście i bogactwo temu, kto go znalazł i całej
jego rodzinie, wersja chrześcijańska też obiecywała bogactwo, ale tylko osobie, która
znalazła kwiat, nie można się było nim jednak podzielić z nikim, bo wszystko przepadało.
Na poszukiwania kwiatu paproci najlepiej było się udać w parach, a dzieci urodzone w
marcu uważane były za osoby mogące mieć specjalny kontakt z duchami – mogły być
wiedzącymi, żercami, szeptuchami.