Dwudniowy wypad w Bory Tucholskie upłynął pod znakiem słonecznej aury, temperatura oscylowała w okolicy 20 stopni, a to idealne warunki na piesze wycieczki. Wędrówkę rozpoczęliśmy w Tucholi skąd obraliśmy kierunek na Rudzki Most, aby odwiedzić tamtejsze miejsca pamięci. W zbiorowych mogiłach spoczywają szczątki około 10 tys. osób, żołnierzy I wojny światowej, jeńców wojny polsko- bolszewickiej 1920 roku i wreszcie ofiar zbrodni hitlerowskiej z 1939 roku. Chwila zadumy i obraliśmy kierunek na północ. Przez kilka kilometrów wędrowaliśmy w pobliżu Brdy, która urokliwie meandrując ukazywała się nam od czasu do czasu. Okolice nadrzeczne to tereny największego rezerwatu przyrody w Tucholskim Parku Krajobrazowym „ Dolina Rzeki Brdy”. Po drodze sprawdziliśmy czy „ Kamień Jagiełły” znajduje się na swoim miejscu. Wspomniany kamień to głaz narzutowy o obwodzie blisko 8 metrów i długości 2, 5 metra. Jest to pomnik przyrody, popularny obiekt kajakarzy, którzy przepływając obok często fotografują się na jego tle. Kilometry mijały szybko i ani się spostrzegliśmy jak dotarliśmy do Gołąbka, małej osady pośród lasów. Najpierw pospacerowaliśmy po tamtejszym ogrodzie dendrologicznym, następnie przemierzaliśmy ścieżkę dydaktyczno- przyrodniczą „Jelenia Wyspa”, niestety jeleni nie ujrzeliśmy, ale i tak było przyjemnie. Zwłaszcza zachwyciła nas panorama z wieży widokowej. Pokrzepieni pięknymi widokami ruszyliśmy w kierunku Cekcyna, naszej bazy noclegowej. Ostatnie kilometry przed wsią to urocze panoramy na pola gdzieniegdzie przecinane wstęgami jezior. Wśród nich urokiem wyróżnia się Jezioro Skąpe. Około 18 tej dotarliśmy na bazę. Atrakcją drugiego dnia wędrówki było głazowisko w nurcie Brdy, popularnie zwane piekłem. To skupisko głazów skutecznie uprzykrza spływ mniej doświadczonym kajakarzom. Brda nabiera tam, bowiem charakteru rzeki górskiej, nurt jest bystry. Nieopodal znajduje się osada Świt, rosną tam wspaniałe pomnikowe dęby o obwodzie pierścienicy dochodzącym do 490 cm. W obrębie osady znajduje się 26 pomników przyrody. Nasyciwszy oczy widokiem tak wspaniałych okazów ruszyliśmy w dalszą drogę. Po paru kilometrach dotarliśmy nad rzekę Kicz w miejscu gdzie dawniej znajdowała się elektrownia wodna i młyn. Zachowała się kaskada po młynie i urokliwy staw pokryty rzęsą. W Piszczku, ( bo tak nazywała się dawna osada, dziś osiedle Tucholi) w latach1885 roku mieszkało do 26 mieszkańców. W pobliżu wspomnianego stawu znajduje się tablica z krótką historią tego miejsca i kilkoma fotografiami, kolejna pamiątka po świecie, którego już nie ma. Do Tucholi dotarliśmy na tyle wcześnie, aby przed odjazdem na rynku zjeść pyszne lody w jakże dobrej cenie. Była to przyjemna i relaksująca dwudniowa wyprawa. Bory Tucholskie to takie obszary, że właściwie gdzie by nie pójść, będzie ciekawie.
Jarosław Kowalczuk