Nadleśnictwo Strzebielino, czyli czy idzie z nami prowadzący?
Trzeba było wcześnie wstać aby zdążyć na zbiórkę, prowadzący zjawił się w ostatniej chwili, ponaglony telefonem od jednego z uczestników- „Czy Ty w ogóle z nami idziesz?’’. Trzynastego października trzynaście osób wybrało się na wycieczkę po malowniczych terenach Nadleśnictwa Strzebielino. Pogodę mieliśmy wymarzoną ,więc humor dopisywał każdemu. Tereny nadleśnictwa obfitują w ciekawe miejsca i obiekty, część z nich zobaczyliśmy na trasie. Zaczęliśmy w Bożympolu Wielkim, gdzie podziwialiśmy ocalałe domy celne. Następnie zajadaliśmy pyszne jabłka w cieniu zrujnowanego pałacyku w Bożympolu Małym. O tejże wsi było głośno w ubiegłym roku, za sprawą akcji CBŚ, której finałem była likwidacja jednej z największych w Europie fabryk dopalaczy. Zagadką , której ostatecznie nie rozwikłaliśmy była lokalizacja mogiły dziedzica. Dlaczego akurat w lesie? Czy w tym miejscu zginął, czy może las był jego własnością? Dalszy odcinek wędrówki wymagał więcej wysiłku . Okolice Jeleniej Góry obfitują w strome podejścia, zwłaszcza gdy idzie się na przełaj. Ale co to dla nas. Po krótkim czasie podziwialiśmy widoki z platformy widokowej. Następną gratką na trasie były kamienne mosty, o tej porze roku są niestety zarośnięte i nie wyglądają efektownie. Pod Szadym Dębem długie leniuchowanie w promieniach słońca i spotkanie z kilkoma piechurami z podejrzanego towarzystwa, nazwy nie pomnę. Towarzystwo owe zrzesza tylko mężczyzn .Cóż, jak stryjenka uważa. Dalsza trasa to bułka z masłem. W Paraszynie nieco smucił opuszczony dworek, którym jeszcze do niedawna mieścił się hotel. Na koniec jeszcze elektrownia wodna i stacja w Strzebielinie Morskim. Opłacało się rano wstać i wyrwać się na te kilka godzin z miasta. Kolorowy las, cisza, odlatujące ptactwo i ciepełko jak latem.