Rozpoczynamy kolejny "Rajd na Raty", tym razem pod hasłem "Rezewaty przyrody województwa pomorskiego". Trasa pierwszego etapu rajdu prowadziła przez dwa rezrwaty położone na Zatoką Pucką: "Beka" oraz "Mechelińskie Łąki". Wycieczkę przygotowała i poprowadziła Ela Rabenda, która po drodze bardzo ciekawie i szczegółowo opowiadała nam o odwiedzanych przez nas rezerwatach (łącznie z przytaczaniem łacińskich nazw występujących tam gatunków ptaków i roślin).
Do Pucka przyjechaliśmy z Gdyni wygodnym autobusem szynowym i po krótkim przywitaniu grupy przez Elę ruszyliśmy w drogę wzdłuż brzegu Zatoki Puckiej. Brzeg ten, na ogół wysoki, dostarczał nam pięknych widoków, między innymi - na świetnie tego dnia widoczną Mierzeję Helską.
Pierwszy postój zrobiliśmy w Rzucewie przy tamtejszym neogotyckim pałacu. Niektórzy zjedli kanapki na świeżym powietrzu, a niektórzy skorzystali z restauracji znajdującej się wewnątrz. Zrobilismy sobie pamiątkowe zdjęcie zbiorowe i z nowymi siłami ruszyliśmy w dalszą drogę aleją lipową Jana III Sobieskiego.
W okolicach Osłonina dołączyła do nas trzyosobowa grupa rowerzystów, prowadzona przez Tomka (TDu). Razem doszliśmy do rezerwatu Beka, gdzie odbiliśmy w bok, żeby dojść do brzegu zatoki. Po drodze minęliśmy tablice informacyjne zawierające sporo informacji o rezerwacie. Z tymi tablicami był jednak pewien problem - przewracały się na wietrze. Pierwsza z nich przewróciła się na naszych oczach. Druga leżała już na ziemi w momencie kiedy przyszliśmy. Musieliśmy ją podnieść i oprzeć o drzewo, żeby przeczytać co na niej jest napisane.
Krótki odpoczynek i ruszyliśmy w dalszą drogę, aby wkrótce dojść do mostu na rzece Redzie. Kawałek dalej, na rozstajnych drogach zrobilismy sobie kilka wspólnych zdjęć z rowerzystami, po czym rowerzyści pojechali swoja trasą, a my skierowaliśmy sie w stronę Rewy.
Następny przystanek - to Mechelińskie Łąki, które oglądaliśmy od strony Rewy, podczas gdy Ela opowiadała nam o tym rezerwacie.
W trakcie naszego marszu już z daleka widzieliśmy całe mnóstwo latawców nad Zatoką Pucką w okolicach Rewy. To pływali kitesurfingowcy wykonując przeróżne karkołomne ewolucje w powietrzu. Było ich wielu, ponieważ tego dnia pogoda sprzyjała uprawianiu tego sportu - wiał dość silny, jednostajny wiatr, a przy tym było w miarę ciepło i słonecznie. W świetle popołudniowego słońca wyglądało to bardzo widowiskowo. Podziwiając kitesurfingowców i windsurfingowców doszliśmy na sam koniec Cypla Rewskiego.
Wykorzystując czas oczekiwania na autobus zdążyliśmy jeszcze w tamtejszej smażalni zjeść świeżą smażoną rybkę. Na przystanku Ela rozwiązała wycieczkę, po czym autobusem udaliśmy się do Gdyni. CB