Piątek 04.05.2012 (Rów Podtatrzański / Beskid Sądecki) - W piątek pierwsza wstała Iwona, która w tym dniu realizowała program fakultatywny. Można napisać, że zrobiła skok w bok. W celu wypełnienia normy na dużą GOT (główna trasa obejmowała cztery punkty pośrednie z wymaganych siedmiu) Iwona udała się w Beskid Sądecki. Wędrowała z Kosarzysk przez trzy punkty pośrednie: przełęcz Obidza, Wielkiego Rogacza (a nie mówiłem, że zrobiła skok w bok!) i Radziejową. Następnie zeszła do Jaworek. Skąd powróciła przez Szczawnicą do Zakopanego.
Dla zasadniczej części naszej grupy, pierwotnie celem piątkowej wycieczki było wejście na znajdujące się w okolicy Murzasichla najwyższe wzniesienie Rowu Podtatrzańskiego, a nasza trasa miała prowadzić z Murzasichla przez Olczę, Antałówkę do Zakopanego. Jednak w związku ze śmiercią Ewy zmienił się główny cel wędrówki w tym dniu. Ewa kochała góry, często przyjeżdżała do Zakopanego. Zatrzymywała się wówczas u gaździny na Antałówce. Wchodziła na to wzniesienie by podziwiać panoramę Tatr i Zakopanego. Miejsce to znane miejscowym, raczej pomijane jest przez turystów, którzy będąc w Zakopanem od razu pędzą w Tatry. Nasze wycieczka w tym dniu miała zatem memoriałowy charakter, była wspomnieniem Ewy.
Ośmioosobowa grupa to łakomy kąsek dla busiarzy. Nie zdążyliśmy zatem dojść do przystanku, gdy jeden z kierowców zaproponował nam zawiezienie nas do miejsca startu. Wysiadamy w Murzasichlu. Jest chłodny dzień, niebo zaciągnięte chmurami, nie najlepsza widoczność. Ledwo nasz bus odjechał, podjeżdża następny, a kierowca oferuje swoje usługi. Przechodzimy przez położone na stoku pole. Zaskakujące jest dla nas, że mimo nachylenie terenu jest dość mokro. Od czasu do czasu trochę popaduje. Przechodzimy przez Hrube Niżne i Wyżne. Potem przez Pardołówkę wchodzimy na Bachledzki Wierch. Dla Mariusza jest to pięćsetny kilometr podczas Wypraw z Gandalfem. Waldek dekoruje Mariusza odznaką „Wyprawy z Gandalfem”. Z Bachledzkiego Wierch spoglądamy na Zakopane, zwłaszcza na manewrujące pociągi. Schodzimy w dół. Dochodzimy do torów kolejowych. Rozpoczynamy podejście na Antałówkę, kroczymy śladami Ewy… Jesteśmy na miejscu. Szeroka łąka – Tatry, Zakopane, skocznie. Zapalamy znicze. Czas na refleksję. Tak trudno uwierzyć, że Ewy nie spotkamy już na „Bąbelkowych” wycieczkach… Schodzimy do Zakopanego. Deszcz stopniowo wzmaga się. Leje. Większość udaje się na kwaterę, Ula i ja wybieram się do Aquaparku.
Później się rozpogadza. Wybieram się więc na spacer Ścieżką pod Reglami, zaglądam do Dolinki ku Dziurze i Dolinki za Bramką, no bo, jak można być w Tatrach i nie zaliczyć chociażby ich skrawka? Odwiedzam miejsca, w których w prawdzie rzadko, ale jednak bywałem. Tym razem jednak niewielka Dolinka za Bramką mnie zachwyca – potok po deszczu tworzy piękne kaskady, a skałki mają bardzo fantazyjne kształty (zastanawiam się, jak mogłem tego wcześniej nie zauważyć, czy przy poprzednich wizytach nie zadzierałem głowy do góry?). Mam dziś przekonane, że ta Dolinka nie ustępują swoją urodą słynniejszym Dolinom: Kościeliskiej, Strążyskiej, czy Białego.
Adam Bastian
Na trasie
Autorzy zdjęć: Danka, Adam, Darek, Waldek
Wielka Krokiew widziana z Ewy Antałówki (Danka)
Aby powiększyć zdjęcie kliknij na nim
Zdjęcia z wyprawy na serwerze FTP (więcej niż w relacji) - kliknij tutaj
Jak to na wyjeździe było
tutaj możesz wpisać swoje wrażenia, opinie, uwagi z wyjazdu
wpisz swoje imię, tekst, sprawdź czy nie ma błędów, naciśnij WPISZ