zapomniałeś hasła?
www.babelki.pl
bableki.pl pttk.pl
www.babelki.pl
Bąbelki

Wycieczki
relacje

Cykliczne

Klubowe



Pogórze Sudeckie 2011

wyprawa z Gandalfem

Pogórze Izerskie

Trasa piesza: data: ? wrzesnia 2011, długość: ?km, liczba uczestników: ?, temperatura: 6 - 14, pogoda: słońce i trochę chmur, prowadził: Waldek Jankowski

Trasa: ??? ?

Mały dręczyciel
Aby powiększyć zdjęcie kliknij na nim

Opis wycieczki

Sobota 10.09.2011 r.

       W przeciwieństwie do poprzedniego dnia, najpierw mamy pod górkę. A na niej rezerwat przyrody „Zamkowa Góra” i remontowane obecnie ruiny zamkowe i kościół pw. Św. Jadwigi (Wleński Gródek). Tuż obok pałacyk, w którym mieści się kawiarenka. Z pałacowego podwórza roztacza się interesujący widok.

       Dziś na naszym szlaku znajduje się Lubomierz – miasto, w którym kręcone były perypetie Pawlaka i Kargula (obecnie mają oni swoje muzeum i ulicę). Rynek w Lubomierzu zaliczany jest do polskiego kanonu krajoznawczego. Na rynku spotykamy ekipę TVN.

       Nocleg mamy w Olesznie Podgórskiej ,w położonym na wzgórzu olbrzymim ceglanym poniemieckim domu. To kolejne miejsce na naszej trasie (po pałacyku w Muchowie i Zamku w Grodziec), które ma swój klimat. Nocujemy na piętrze, natomiast na parterze w dawnej powozowni, a więc w bardzo dużym pomieszczeniu, znajduje się dobrze wyposażona kuchnia z dużym stołem. W kuchni, oprócz sprzętów kuchennych, znajdują się mapy, przewodniki, różnego starocie i portrety Lenina. Danka wpisuje do księgi pamiątkowej wiersz z podziękowaniami. Agroturystykę prowadzi sympatyczna Pani. W gospodarstwie znajdują się także piękne psy i konie.

Niedziela 11.09.2011 r.

       Z Olesznej Podgórskiej do Gryfowa Śląskiego wędrujemy głownie asfaltem, choć idziemy także leśną, podmokłą drogą oznakowaną jako szlak rowerowy. Zamek Gryf to kolejne ruiny, które są otoczone płotem i niedostępne do zwiedzania, mimo iż znajdują się tuż obok szosy. Przechodzimy przez Mirsk i Giebułtów. Słoneczko znowu praży. W szczególności daje się nam we znaki, gdy przebijamy się przez rozległa łąkę. Wszystkim nam jest ciężko, choć różnie na to reagujemy, jedni przyspieszają, aby jak najszybciej dotrzeć do lasu i zbawczego cienia, inni idą swoim tempem, jeszcze innym z trudnością przychodzi każdy krok. Każdy czekał już na odpoczynek. Dlatego fajnie zabrzmiały słowa Waldka, do pierwszej z w/w grup: „nie idźcie dalej, zróbcie postój na granicy lasu…”. Nie zważając więc na mrówki i kleszcze padamy na glebę. Kiedy trochę odpoczęliśmy, a siły wróciły i trochę się rozejrzeliśmy, to stwierdziliśmy, że miejsce jest naprawdę super! Przed nami roztaczała się wspaniała, szeroka panorama Gór Izerskich, Karkonoszy i innych gór, których nie byliśmy w stanie zidentyfikować. Waldek z Adamem, trochę z pamięci, trochę z pomocą mapy, rozpoznawali charakterystyczne wierzchołki. Parę metrów od naszego biwaku znajdowała się Wojkowa (502 m n.p.m.) – najwyższe wzniesienie Pogórza Izerskiego. Jednak miejsce to jest dość płaskie i zalesione, tak więc trudno stwierdzić jednoznacznie, który punkt jest najwyższy. Teren ten jednak badamy, gdyż to kolejny punkt do Korony Sudetów Polskich..

       Nocujemy w Stankowicach w gospodarstwie agroturystycznym. Ponownie chatę mamy do swojej dyspozycji, bo gospodarze bawią się na dożynkach.

Poniedziałek 12.09.2011 r.

       Wyjątkowo późno, bo o dziewiątej z minutami, opuszczamy naszą kwaterę w Stankowiacach. Wynika to z faktu, iż pierwszym naszym celem jest znajdujący się nieopodal Zamek Czocha, który można zwiedzać od godz. 10. Do Zamku Czocha przychodzimy przed czasem. Najpierw robimy sesję fotograficzną, stawiamy do książeczek pieczątkę, a następnie cierpliwie czekamy na rozpoczęcie zwiedzania. Zamek Czocha to obiekt z kanonu krajoznawczego, każdy z nas o nim słyszał i dlatego sporo sobie obiecywaliśmy po wizycie w Zamku. Nieco złowieszczo brzmiało ogłoszenie, że bilety kupuje się u przewodnika koło kominka (jakby nie mogłyby być sprzedawane w czynnej cały czas recepcji hotelowej), a ponadto że w trosce o hotelowych gości zwiedzenie jest tylko możliwe w wyznaczonych godzinach. Zbliżała się godz. 10, a przewodnika nadal nie było widać. Na pytanie Waldka, czemu nie ma jeszcze przewodnika, odpowiedziano że przewodnik musi otworzyć sale i będzie za 15-20 min. Rzeczywiście po tym czasie pojawiła się przewodniczka i od razu obwieściła, że trzeba mieć drobne pieniądze. Dwie osoby z naszej grupy kupiły bilety, a kiedy następna osoba nie dała odliczonych pieniędzy, przewodniczka-kasjerka zniknęła na kolejnych kilka minut. W tej sytuacji – mając na uwadze nasze dalsze plany na ten dzień – z żalem musieliśmy zrezygnować ze zwiedzania. Nasze koleżanki znalazły kupców na bilety. Ruszyliśmy w dalszą droga. A było co oglądać. Już za chwilę dotarliśmy nad zaporę i elektrownię na Jeziorze Leśniańskim i Kwisie. Widok z zapory na skałki i położony w dole budynek elektrowni robił wrażenie. Za chwilę na naszym szlaku pojawiły się skałki. A potem znowu otwarty teren, oczywiście mocne wrześniowe słońce i na dodatek pędzące ciężarówki. Zatem tylko dla chętnych skok w bok na Stożek Światowida, czyli kolejny stożek powulkaniczny. Przedzieramy się w 4-osobowym składzie przez niesamowite chaszcze. Cel osiągamy, a potem wracamy do grupy. Wspólnie dochodzimy do rynku w Zawidowie, gdzie kończymy pieszą nieprzerwaną wędrówkę, ze zmianami noclegów, a więc spełniająca wymagania wycieczek wielodniowych na OTP. Zdążyliśmy na ostatni autobus odjeżdżający z tego przystanku do Zgorzelca. W Zgorzelcu żegnamy Danusię i Dankę, które wracają do Gdańska. Pozostała ósemka wsiada w autobus do Bogatyni .

       W Bogatyni nocujemy w charakterystycznym dla tego terenu domu przysłupowym. Sprawdzamy również komunikację na jutrzejszą wyprawę, a także na powrót. Okazuje się, że rozkłady zarówno komunikacji miejskiej, jak i PKS nie są aktualizowane. W rozkładzie jazdy komunikacji miejskiej uwzględnione były linie, które są zawieszone od ubiegłorocznej powodzi. Na dworcu PKS zapytałem się o kilka kursów do Zgorzelca i Wrocławia, okazało się że niektóre z nich, chociaż zgodnie z oznaczeniami powinny kursować, to w rzeczywistości nie funkcjonują.

Adam Bastian

Na trasie









Autor zdjęć: Waldek Jankowski

Sprawozdanie z wyjazdu na serwerze FTP - kliknij tutaj

Jak to na wyjeździe było
tutaj możesz wpisać swoje wrażenia, opinie, uwagi
Imię:      
wpisz swoje imię, tekst, sprawdź czy nie ma błędów, naciśnij WPISZ

wykonał: TDu     email:tdu@awf.gda.pl   





Wstęp

Pogórze
Wałbrzyskie


Pogórze
Kaczawskie


Pogórze
Izerskie


Bogatynia

Sudety
Niemieckie


Podsumowanie




relacje ogladało:

355 osób




BOYLABS
do góry

Klub Turystów Pieszych Bąbelki powstał w 1959 roku i działa przy Gdańskim Oddziale PTTK
ul. Długa 45, 80-827 Gdańsk
e-mail: Bąbelki

© 1959-2015 KTP Bąbelki